Jego Wysokość Połysk
- Kajda
- 26 wrz 2015
- 2 minut(y) czytania
W PRL-u królował we wszystkich wnętrzach. Żadna meblościanka nie mogła obyć się bez niego. Symbol ówczesnej elegancji, niedługo potem płynnie przerobiony na symbol kiczu - wysoki połysk, spowijający meble wszelakie. Kto z nas nie pamięta ogromnych, zajmujących całe ściany mebli, które wypucowane na święta odbijały przestrzeń niczym magiczne lustra. Teraz błyszczące fronty wracają do łask, ale w wersji nowoczesnej - w większości bez pseudodrewnianych słojów, we wszystkich możliwych kolorach i nowych kombinacjach.
Kiedyś szczyt klasy i elegancji, dziś element wstydliwy, a nawet eksponat muzealny (polecam wystawę w Muzeum Śląskim ;)
Dzisiejsze meblościanki na wysoki połysk mają nieco inną formę i dużo większy wybór kolorów. Ale czy aż tak bardzo różnią się od pierwowzoru? ;)
I choć estetyka mebli z ubiegłej epoki jest mocno dyskusyjna, jednego nie można im odmówić - niewiele jest tak pojemnych szaf i szafeczek, niż te z lat PRL-u właśnie. Dlatego też kiedy w naszym domu pojawiła się leciwa szafa w klasycznej, błyszczącej okleinie, wiedziałam, że nie zamienię jej na inną. Nie chciałam jednak, by wyglądała jak pospolite wspomnienie o minionych czasach, a raczej by stała się oryginalną ozdobą i uzupełnieniem wnętrza. Zaczęło się poszukiwanie inspiracji ;)
Pierwszy pomysł - przemalować! Jasne, prosta sprawa - matowimy, ścieramy, malujemy i czekamy aż wyschnie, a potem cieszymy się wspaniałym efektem. Pozornie super, ale czegoś mi jednak brakowało. Tero jednego elementu, wyróżnika, który pozwoli połączyć przeszłość z teraźniejszością. Natchnienie przyszło, kiedy zobaczyłam te projekty:


I już wiedziałam - będą drzewne motywy! Ciemny kolor idealnie nadawał się do leśnych motywów, padło więc na drzewa. W wersji nieco uproszczonej w porównaniu z oryginałem, ale muszę przyznać, że nie spodziewałam się aż tak fajnego efektu końcowego.
Odtłuściłam powierzchnie i z pomocą najzwyklejszej na świecie taśmy malarskiej wytyczyłam drzewa.
Najtrudniejsze na tym etapie okazało się uzyskanie nieregularnych krawędzi, ale i na to znalazł się sposób - zamiast odcinać kawałki, zaczęłam je ręcznie rozrywać, a falowane części naklejać na zewnętrzcne fragmenty "pni". Potem wystarczyło delikatnie zmatowić papierem ściernym niezasłonięte cześci szafyi pomalować je farbą.
Po nałożeniu dwóch warstw zdecydowałam, że można odrywać taśmę ;) Jestem bardzo zadowolona z tego eksperymentu i choć obawiałam się, że wzór może nam się dość szybko opatrzeć, szafa w tej wersji jest z nami jakies 1,5 roku i ciągle mi się podoba ;)

Comments